Spis treści:
Głęboko, na samym dnie morza stał przepiękny zamek z różnokolorowych muszelek. Należał on do rodziny morskich syren. Najmłodsza z sióstr, i najładniejsza, miała na imię Mała Syrenka. Pewnego dnia Mała Syrenka wypłynęła na powierzchnię morza. Ujrzała tam królewski żaglowiec, a na jego pokładzie pięknego księcia. Niespodziewanie zerwała się burza. Ogromna fala nagle zmiotła księcia do morza. Mała Syrenka pospieszyła mu z pomocą i wyciągnęła na brzeg. Syrenka ciągle myślała o księciu. Bardzo żałowała, że nie ma nóg, jak wszyscy ludzie. Poprosiła o nie babcie, ale ta jej odmówiła. Dziewczyna posmutniała. Bardzo pragnęła ponownie ujrzeć młodzieńca. Poszła po radę do złej morskiej czarownicy. - Dam ci nogi - powiedziała czarownica - Ale ty musisz oddać mi swój głos. dziewczyna siedzi na skale na brzegu morza Mała Syrenka się zgodziła. Wypiła magiczny napój i natychmiast straciła przytomność. Ocknęła się na plaży. Tuż obok stał jej wyśniony książę. - Kim jesteś? - zapytał. Ale ona nie mogła odpowiedzieć. Zabrakło jej głosu. Książę zaprowadził ją na pokład żaglowca. Tymczasem ona już się zorientowała, że jej wybór nie jest rozsądny. Jak ma mu powiedzieć, kim jest, skoro nie może mówić? Jakiś czas później książę poznał piękną księżniczkę, którą zapragnął poślubić. Biedna Syrenka! Serce pękało jej z rozpaczy. Tej nocy na żaglowcu zjawiły się jej siostry. Dały Małej Syrence sztylet, aby zabiła księcia. W ten sposób mogła uwolnić się od uroku rzuconego przez czarownicę i odzyskać postać syreny. Biedna dziewczyna nie mogła jednak zabić księcia. Wyrzuciła sztylet do morza. Powoli przemieniła się w ducha morza. Od tej pory Mała Syrenka jest strażniczką mórz i oceanów.
Bardzo dawno temu żył sobie pewien ubogi przewoźnik. Codziennie przewoził ludzi swym promem przez ciemne, wzburzone jezioro, w tę i w tamtą stronę, w dzień i w nocy, ale całe życie marzył, by przewozić swym promem ludzi na… księżyc. - No tak, ale jak to zrobić – myślał sobie masz przewoźnik ciężko wzdychając i żaden pomysł nie przychodził mu do głowy. Przewoźnik kochał bowiem bardzo księżycowe światło i w czasie długich nocy stał na promie przyglądając się uśmiechniętej twarzy księżyca, tak podobnej do twarzy pięknej dziewczyny. Gdy chmury przesuwały się wolno ciemnym niebem, księżycowa twarz uzyskiwała jakby rozwiewające się na wietrze jasne włosy, a chmury przepływały przez zimne oczy księżyca, niby srebrzyste kry po oceanie ciemnego nieba. Przewoźnik patrzył nocami na księżyc i tak właśnie myślał o nim pięknie. I wtedy, być może, księżycowa dziewczyna spoglądając nań z nieba pokochała go swym dalekim od ziemi, księżycowo-kamiennym sercem i postanowiła spełnić jego marzenia. ...Razu pewnego, w nocy, gdy jezioro było bardzo spokojne, przewoźnik zapatrzony w jego wodę zobaczył, że promień księżyca łagodnie odbija się w tafli gładkiego jeziora i niby złota lina od promu ulatuje wzwyż, wprost w ciemne niebo. Przewoźnik wyciągając rękę przed siebie uchwycił się promienistej księżycowej liny i prom wprost z wody, niby wielka linowa kolejka, zaczął się wolno wznosić po księżycowym promieniu w kierunku odległego na niebie księżyca. ... A ludzie na brzegu patrzyli zdziwieni za nimi, podnosząc głowy do góry i zazdrościli księżycowemu przewoźnikowi. Działo się to na długo, na długo jeszcze przedtem, zanim ludzie wypuścili z rakiety swój księżycowy prom i stanęli na księżycu – w dawnej, bardzo dawnej „erze ludzkich bajek”, której nawet wasi rodzice nie pamiętają. Bo zawsze na początku każdego ludzkiego, zdawało by się, niewiarygodnego czynu istnieje bajka. A potem ludzie swoim talentem i swoją siłą zamieniają tę bajkę w rzeczywistość.
____________________________________________________________________________________________________________________ Pewnego razu, jadąc na swym wózku przez las, ujrzał ubogi brat wysoką, nagą górę, a że nigdy jej przedtem nie widział, przystanął, aby się jej przyjrzeć. Kiedy tak stał, zobaczył dwunastu dzikich, rosłych mężów. Domyślił się, że są to zbójcy, zepchnął więc wózek w krzaki, wlazł na drzewo i czekał, co się stanie. Tymczasem zbójcy zbliżyli się do góry i zawołali: - Sezamie, Sezamie, otwórz się! W tej chwili góra otworzyła się pośrodku, a skoro zbójcy weszli do jej wnętrza, zamknęła się natychmiast. Po chwili jednak otworzyła się znowu, a dwunastu zbójców wyszło, niosąc ciężkie wory na plecach. Teraz zawołali: - Sezamie, Sezamie, zamknij się! I góra wnet się zamknęła, a zbójcy odeszli. rysunek z baśni Sezamowa Góra Kiedy ubogi stracił ich zupełnie z oczu, zszedł z drzewa, a ciekaw, co mogła kryć w swym wnętrzu tajemnicza góra, stanął przed nią i zawołał: - Sezamie, Sezamie, otwórz się! Góra natychmiast otworzyła się przed nimi. Ubogi brat wszedł do wnętrza i ujrzał, że góra pełna jest złota i srebra, pereł i drogich kamieni. Z początku biedak nie wiedział, co ma robić, wreszcie jednak napełnił sobie wszystkie kieszenie złotem, ale pereł i klejnotów nie tknął. Kiedy wyszedł na zewnątrz, zawołał: - Sezamie, Sezamie, zamknij się! I góra wnet się zamknęła, a on pojechał na swoim wózku do domu. Teraz nie potrzebował już troszczyć się o chleb, gdyż za swoje złoto mógł żyć spokojnie z żoną i dziećmi, i hojnie rozdawać jałmużnę. Kiedy pieniądze się wyczerpały, poszedł do brata, pożyczył od niego miarkę i nabrał sobie w sezamowej górze złota. Ale drogocennych kamieni i innych skarbów nie tknął. Kiedy po raz trzeci szedł po złoto do sezamowej góry, znowu pożyczył miarkę od brata. Ale bogaty dawno już zazdrościł mu dostatku nie mogąc pojąć, skąd ubogi brat czerpie pieniądze. Użył więc podstępu i wysmarował miarkę smołą, a gdy ją dostał z powrotem, ujrzał sztukę złota, która przylepiła się do smoły. Poszedł więc do brata i zapytał: - Co mierzyłeś tą miarką? - Żyto i jęczmień – odparł ubogi. Na to bogaty pokazał mu znalezioną sztukę złota i zagroził, że jeśli mu nie wyzna skąd czerpie swe złoto, zaskarży go do sądu za kradzież. Opowiedział mu więc ubogi o wszystkim, a bogaty kazał natychmiast zaprząc konie i pojechał, zamierzając lepiej wykorzystać okazję i nazwozić sobie jak najwięcej skarbów. - Sezamie, Sezamie otwórz się! Góra otworzyła się, a bogaty wkroczył do wnętrza. Gdy ujrzał ukryte tam skarby, długo nie mógł się zdecydować, po co najpierw sięgnąć. Wreszcie zarzucił na plecy worek klejnotów i ruszył uradowany do wyjścia. Ale z wielkiego wrażenia zapomniał imienia góry. Nazywał ją różnymi imionami, ale żadne nie było prawdziwe i góra nie otworzyła się. Ogarnął go strach, ale im dłużej się zastanawiał, tym bardziej myśli mu się plątały, ze wszystkich skarbów nie miał żadnego pożytku. Wieczorem góra otworzyła się nagle i do wnętrza weszło dwunastu zbójców. Kiedy ujrzeli bogatego, zaśmiali się i zawołali: - Mamy cię nareszcie, ptaszku! Myślisz, iż nie spostrzegliśmy, że już tu trzy razy wchodziłeś? Ale nie mogliśmy cię złapać. Teraz jednak już nam się nie wymkniesz! Bogaty zawołał: - To nie ja, to mój brat! Ale na próżno zaklinał się, błagając o darowanie życia, zabójcy na nic nie zważając ucięli mu głowę.
____________________________________________________________________________________________________________________ Aż pewnej nocy, gdy nad królestwem szalała straszliwa burza, do bram zamku zapukała przemoknięta i zmarznięta, ledwie żywa dziewczyna. Gdy wpuszczono ją do środka, oświadczyła, że to właśnie ona jest najprawdziwszą księżniczką i jeśli to możliwe, chciałaby spotkać się z księciem. Królowa, która podobnie, jak jej syn, już przestała wierzyć w istnienie prawdziwych księżniczek, pomyślała tylko: ,,No, zobaczymy!”, ale postanowiła dać szansę pięknej osobie. Zawołała służące, które pomogły się dziewczynie umyć i przebrać a potem pościelić jej łóżko. Królowa nakazała, by położyć na nie dwadzieścia materacy oraz dwanaście pierzyn, z której każda była gruba i puchowa. Na samym dnie, pod tą stertą włożono ziarenko grochu- oczywiście przybyła nic o tym nie wiedziała. Gdy łóżko było gotowe, położyła się spać, ale czuła dziwną niewygodę i nie mogła zmrużyć oka przez całą noc. Nazajutrz, przy śniadaniu, królowa jako pierwsza odezwała się do dziewczyny, pytając ją, jakże jej się spało. - Dziękuję za gościnność, niestety coś strasznie twardego czułam w łóżku przez całą noc i nie mogłam przez to zasnąć. Cała jestem obolała. Po tym poznano natychmiast, iż jest to właśnie poszukiwana przez księcia prawdziwa księżniczka, bo tylko ona może być tak delikatna, że uwiera ją ziarnko grochu położone pod górą materacy i pierzyn. Następnego dnia wyprawiono więc huczne wesele, a młodzi żyli ze sobą długo i szczęśliwie. |